wtorek, 31 maja 2011

Krótka historia o mnie - kim jestem dziś

Rozkład zapożyczyłam od Sennej Wiedźmy ;-). Ponieważ jest uniwersalny i zastosowałam go pierwszy raz - przesłanie było bardzo ogólne bez wyboru jakiejkolwiek dziedziny... tak po prostu jaka jestem dziś...
Muszę przyznać, że zestaw kart wyszedł zadziwiający. Zobaczcie sami...


* jestem... 2 Mieczy - wycofana i zablokowana emocjonalnie, zamknięta w sobie i odcięta od świata zewnętrznego
* powinnam być... Kapłanką - wyciszyć emocje, zachować wewnętrzny spokój, do codzienności podejść intuicyjnie i z ufnością, nie bać się kontaktu z podświadomością


* to powinnam rozwijać... 6 Monet - cierpliwość i zrozumienie, dawanie innym miłości i pozytywnych emocji, przy jednoczesnym dbaniu o zachowanie równowagi we wzajemnej pomocy i dawaniu siebie - dzielić się nadmiarem, zostawiając dla siebie najważniejsze
* tego powinnam unikać... Kapłana - dominacji i zadzierania nosa, dwulicowości i lekceważenia innych... może czasem też ciętego języka


* przede mną... 5 Kielichów - ojoj... smutek, samotność i kłopoty, porażka, którą muszę przyjąć z honorem
* rada...jak mogę zmienić ten smutny czas, który przede mną... 10 Kielichów -ciesząc się z posiadania rodziny, dbając o dzieci, związek partnerski i bezpieczeństwo emocjonalne... po prostu cieszyć się z tego co juz posiadam

niedziela, 29 maja 2011

Broszka - inspiracja blogowa

Zainspirowana wpisem na obserwowanym blogu Atelier cherry Moldes pomyślałam, że warto byłoby wykorzystać ten prosty i ciekawy wzór do zrobienia nieco mniejszej rzeczy...

Na początek wygrzebałam podkoszulek, którego dawno już nie zakładałam
 Następnie wycięłam 12 kół, po 4 w każdym z trzech różnych rozmiarów
Każde z jak wyżej ułożonych kół składamy na ćwiartki i zszywamy mocno nitką... Tak powstały pojedyncze kwiaty
Najpierw zszyłam wszystkie cztery kwiatki, potem doszyłam agrafkę broszki (może niezbyt perfekcyjnie, ale wybaczcie - to był mój pierwszy raz hihihi)
 Tak oto w dość krótkim czasie powstał mój pierwszy eksperyment broszkowy
Pozwolę sobie jeszcze na małą prezentację modową
To nowy, świeżutki, jeszcze z metką zakup, który niejako mnie zainspirował kolorystycznie do takiego wyboru spośród zapomnianych ciuszków...
Hmmm... a taki dodatkowy plus tego eksperymentu to fakt, że jutro rano nie będę miała odwiecznego problemu z wyborem w co ubrać się do pracy ;-)
I co Wy na to?

Seria kwiatowa c.d...

Ciąg dalszy zapowiadanych woreczków w wersji kwiatowej ;-)


Woreczek w jasnej błyszczącej kolorystyce - złoto-różowo-beżowej - jeszcze nie ma właściciela... 
Zapraszam... jeśli komuś się spodobał!






A to romantyczna wersja różowo-beżowa z delikatnym akcentem liliowym. Woreczek czeka na właściciela... Zapraszam serdecznie!

Moje nocne dekorowanie woreczków pochłonęło jeszcze jedno "dzieło", któremu nie zdążyłam zrobić zdjęcia :-) trafił w ręce koleżanki... 
Mam nadzieje zakrętko, że talia Labyrinth Luisa Royo czuje się w nim dobrze ;-)

Pozdrawiam ciepło wszystkie tarocistki i nie tylko...

Ps. Zdradzę Wam w sekrecie, że kiedy tak wytrwale i z potem czoła tworzyłam woreczki, myślałam sobie - jak cudownie byłoby mieć swoją "pracownię"... nie za małą, widną, z mnóstwem półeczek i szufladek, i oczywiście z ogromnym wygodnym blatem... oj rozmarzyłam się ;-) 
Wiele z Was pewnie takie piękne, "tajemne" i tylko swoje miejsce posiada...

środa, 25 maja 2011

To dopiero zapowiedź...

Niestety nie udało mi się dziś zrobić tego co zamierzałam, ale cóż się dziwić kiedy zabiegana matka zasiada za sterami maszyny do szycia o godzinie 21... Dlatego teraz jedynie zapowiedź mojej dość świeżo odkrytej twórczości...

Co skłoniło mnie do tego by spróbować? Otóż kiedy zakupiłam pierwszą talię tarota nawet przez moment nie pomyślałam, że zapragnę mieć kolejną. Teraz mam trzy piękne talie, a lista zakupu kolejnych jest długa. Czułam, że karty potrzebują specjalnego ich przechowywania, a że jestem estetką nie mogłam za nic zdecydować się na zakup gotowych woreczków. 

Stąd pomysł stworzenia własnych...

Na początek zakupiłam skromny zapas kilku kawałków materiału...


Pierwszego woreczka nie pokażę bo jest po prostu niedoskonały, ale GT czuje się w nim znakomicie... Kolejne były już udoskonalone i może warte pokazania. 
Ambitnie zabrałam się do tworzenia następnych 
hmmm 
i to czterech jednocześnie...


Pokaże jedynie część


 Ten nieco wcześniejszy wyrób-woreczek jeszcze nie ma właściciela... ;-) Piękny brąz, podszewka ciemnobeżowa, ozdobiony drewnianymi koralikami. Wymiary całego woreczka 23 cm x 14 cm...

A teraz seria "kwiatowa"


 Ten woreczek jest już zajęty przez kolejną moją talię... którą? o tym innym razem... 
Piękny delikatny złoty kolor, podszewka jasnobeżowa, ozdobiony własnoręcznie zrobionym kwiatuchem....


 Niestety ten woreczek jest również zajęty. Kolorystycznie dobrany do ostatniej posiadanej przeze mnie talii.
Oryginalny kolor - z poświatą wrzos i limonki, podszewka jasny wrzos. Dodałam do tego mimochodem wydziergany na szydełku kwiatek... taka mała wariacja serii kwiatowej...

Na dziś już dosyć... Pora spać! Tylko czy ja zasnę z głową pełną pomysłów hmmmm

piątek, 20 maja 2011

Moja pierwsza talia Tarota


Wybór pierwszej talii tarota był zupełnie przypadkowy.
Na temat samego Tarota wiedziała niewiele i dlatego wybierając talię do nauki tej magicznej sztuki, nie trudziłam się nawet, żeby obejrzeć w necie całą talię. Nie miałam też okazji mieć kart w ręku by poczuć ich energię, co sugerują znawcy tematu. Podświadomie jednak czułam, że to będzie dobry wybór. I tak oto od grudnia 2010 roku jestem szczęśliwą posiadaczką Gilded Tarot – Pozłacanego Tarota.



Autorem talii jest Ciro Marchetti - brytyjski artysta, absolwent ekskluzywnej Croydon College of Art, prezes Graform International, prowadzi warsztaty i wykłady na Wydziale Ilustracji i Animacji Cyfrowej w Instytucie Sztuki Fort Lauderdale na Florydzie, gdzie kontynuuje doskonalenie swojego wizjonerskiego stylu artystycznego. Laureat licznych nagród, a także autor wielu publikacji i wystaw.


Pozłacany Tarot to jego pierwsza talia stworzona w 2004 roku. Jak sam autor przyznaje był on wydany we wczesnym etapie znajomości tego tematu i nie jest tak wszechstronny w symboliczne treści jak dwie jego kolejne talie. Mimo to Gilded Tarot przypadł wielu osobom do gustu. Sprzedał się już w ponad 250 tys. egzemplarzy na całym świecie i został przetłumaczony na język czeski, słoweński, rosyjski, grecki, niemiecki, węgierski, polski, hiszpański i francuski, a wkrótce będzie dostępny w chińskim i japońskim. Dodam jeszcze, że autorką książki do tej talii jest Barbara Moore... ale o tym kiedy indziej...

Od pierwszych chwil bycia z tą talią jestem nią zauroczona. W niej wszystko ma znaczenie - symbole, kolory i zapach. Z tą talią zaczęła się moja przygoda z Tarotem i dlatego zawsze będę darzyć ją sentymentem...

Polecam każdemu początkującemu przyszłemu miłośnikowi Tarota...



Czyż to nie jest piękne?


Pierwsze koty za płoty

Witam Wszystkich...
 
Za oknem rozkwita wiosna i nastraja tak optymistycznie, że ach i tak jak wszystko po długiej i smutnej zimie budzi się do życia, tak i ja postanowiłam dołączyć do coraz szerszego grona blogowiczów...

Kto wie... może to właśnie stanie się moją kolejną pasją. Pasjami swoimi chciałabym się bowiem podzielić z innymi. Znajdziecie tu rozmaitości mojej twórczości...
 
Nie będę Was zanudzać życiem rodzinnym, chociaż matka dwójki szkrabów miałaby o czym opowiadać... Postaram się by posty nie były za długie, a wiem, że mam skłonności do długich monologów, więc musze się pilnować...
 
To zaczynamy!!!