Niestety nie udało mi się dziś zrobić tego co zamierzałam, ale cóż się dziwić kiedy zabiegana matka zasiada za sterami maszyny do szycia o godzinie 21... Dlatego teraz jedynie zapowiedź mojej dość świeżo odkrytej twórczości...
Co skłoniło mnie do tego by spróbować? Otóż kiedy zakupiłam pierwszą talię tarota nawet przez moment nie pomyślałam, że zapragnę mieć kolejną. Teraz mam trzy piękne talie, a lista zakupu kolejnych jest długa. Czułam, że karty potrzebują specjalnego ich przechowywania, a że jestem estetką nie mogłam za nic zdecydować się na zakup gotowych woreczków.
Stąd pomysł stworzenia własnych...
Na początek zakupiłam skromny zapas kilku kawałków materiału...
Pierwszego woreczka nie pokażę bo jest po prostu niedoskonały, ale GT czuje się w nim znakomicie... Kolejne były już udoskonalone i może warte pokazania.
Ambitnie zabrałam się do tworzenia następnych
hmmm
i to czterech jednocześnie...
Pokaże jedynie część
Ten nieco wcześniejszy wyrób-woreczek jeszcze nie ma właściciela... ;-) Piękny brąz, podszewka ciemnobeżowa, ozdobiony drewnianymi koralikami. Wymiary całego woreczka 23 cm x 14 cm...
A teraz seria "kwiatowa"
Ten woreczek jest już zajęty przez kolejną moją talię... którą? o tym innym razem...
Piękny delikatny złoty kolor, podszewka jasnobeżowa, ozdobiony własnoręcznie zrobionym kwiatuchem....
Niestety ten woreczek jest również zajęty. Kolorystycznie dobrany do ostatniej posiadanej przeze mnie talii.
Oryginalny kolor - z poświatą wrzos i limonki, podszewka jasny wrzos. Dodałam do tego mimochodem wydziergany na szydełku kwiatek... taka mała wariacja serii kwiatowej...
Na dziś już dosyć... Pora spać! Tylko czy ja zasnę z głową pełną pomysłów hmmmm
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz